łąka

a na łące kamień. duuuży ^^

więc mad siedziała na tym duuużym kamieniu z papiseorem w rece. o ile paliła, bo ja nie wiem w sumie. nie pamietam. ^ przyglądała się jakiemuś bocianowi, który stał kawałek przed nią. znacyz taki wiekszy kawałek.

nie mógł stac, bo bocki sie boją - a jak stał to juz nie stał... bo aaronek go wystraszyl biegnąc do madi, - hej kotek!

przestraszył jej biociana ;cc ale teraz mogła na czymś, a raczej kimś, ciekawszym zawiesić wzrok. - aaron! - ucieszyłą się, że go widzi.

tak! przestraszył co za ham, powinnismy go ukarac, moze zero seksu do konca życia? ej to nie fajny pomysł bo jesli tak to aronek napewno sypiał by z byle kim skoro madi nie możne mu pomóc ulrzyc, hehe. - co robisz kochanie? co wczoraj robiłas? przedwczoraj? przed przed wczoraj, i przed przed, - wyszczerzył sie głupkowato sadzając ją sobie na kolanach

przewróciła oczami. - dzisiaj siedzie tutaj. taaak. cały dzien. - cmokneła go w nos. - wczoraj cie zdradzałam z gościem z baru, przed wczoraj z dziewczyna z biblioteki, przed przed wczoraj... to chyba nie wiem. umiłam sie moze. - powiedziała to dosyć poważnie i poważnie się zastanmawiała. ale w głębi to się śmiała, bo musiał się nieźle ździwić. - a ty?

podrapał sie po policzku doś nie zgrabnie, - dziś przeleciałem anje, - wyszczerzył sie głupkowato, - wczorraj neste, przed wczoraj anje i przed przed znów neste, - wzruszył ramionami obejmując ją ramieniem, - a tak serio to przygotowywałem sie do kolokwium

- dlaczego ty przelatujesz dwie te same dziewczyny na przemian? to nie nudne. - uniosła brew do góry i dmuchneła mu w twarz. pewnie poczuł papierosy. trudno. - i co nauczyłeś się czegoś? - zapytała, bo skoro sie przygotowywał ...

wkuwił sie nie lubił gdy dziewczyny palą, - owszem, dawaj papierosy! - mruknął wyciągając ręke.

westchneła i przewróciła oczami. wyciągneła cała paczke. bo zdazyla spalic moze 2 z tego. - i co? dało ci to coś? - zapytała spokojnie i objęła go za szyję.

obraził sie, - po co palisz? - zmiarzdzył paczkę wyrzucając ja za siebie, - to cholerne gówno w niczym ci nie pomaga

ale ma powooody. xd wzruszyła tylko ramionami. - z nudy. - zeszła z jego kolan, bo stwierdziła, że tak bedzie lepiej. skoro się obraził lepiej nie wchodzić mu w droge.

jakie niby? xdddd nie mam na niego weny ;o

no własnie nie ma tych powodów. xd to jak nie masz weny to pewnie tak siedzieli i sie do siebie nie odzywali.

napewno tak ;<

złapała za jakieś źdbło trawy, albo.. wiem! zerwała stokrotke i zaczeła robic 'kocha, nie kocha' ale tak w myslach.

- kocha - mruknął widzac co robi madi,

- nie kocha. - powiedział co jej wuszło i wyrzuciła ten no.. to co jej zostało. xd ten badyl od kwiatka.

łodyga to sie nazywa moja droga, xddd - aha, - mruknął dodając ze on kocha, i to napewno o jakimś innym kolesiu było!

no właśnie. xdd wyleciało mi z głowy xdddddd. wzruszyła ramionami. - kochasz, tak?

- kocham! - mruknął sadzając ją na swoich kolanach, - nie wierzysz?

spojrzała gdzieś w bok. - nie wierze. - nie była pewna. mogła powiedzieć, że nie wie. oj.

- to uwierz, - wymurcazł jej do ucha całując ją w prawy kącik ust, - jak mam ci to udowodnic? porwac cie na maroko poslubic cie w tajemnicy przed całym swiatem? - zatarł dłonie, - daniel by mnie zabił, ale co tam!

wzrusZyła ramionami. - rób co chcesz. masz pole od popisu. a moze ci uwierze. - była obojetna, aprzynajmniej starała się taka być.

pewnie porwał ją i kurwa zaczne!!!!!!!!!!!!!!!1111111111111111111111111 ;d