Ackselhaus

zakladam ze jedli tutaj kolację.

mogli jeść. ale ja nie wiem w jakich byli stosunkach. bo niby sie pogodzili, ale pewnie inaczej miedzy nimi było, nie?

PEWNIE TAK, ej zapomnialam wylaczyc kapslok i mam juz za dlugie paznokcie i cieszko mi sie pisze ; o - smacznego, - mruknela gdy podali juz im jedzenie, mysle ze anja zamowila tylko niskokaloryczna salatkę i wodę.

za to daniel miał dużo na talerzu. ale mimo to z niego był chudzielec. - nawzajem - powiedział i jedząc przyglądał się jej. nie wiedział co zrobic, żeby bylo jak dawniej. czasu cofnąć sie nie da.

no nie da, niestety chociaz anja by bardzo tego chciala, bez slowa wsuwajac sobie kawelek pomidora do ust, byla dobrze wychowana wiedziala ze podczas posilku nie powinno sie rozmawiac, a gdy juz przezula to co miala w ustach postanowila sie odezwac, - posluchaj, jesli nasz zwiazek ma dalej opierac sie na " smacznego, dziekuje, kocham cie, przepraszam, czy mozesz podac " to ja nie wiem czy to ma jakis sens, skoro nie umiemy juz zachowywac sie tak jak dawniej, - odlozyla widelec na stól patrzac mu w oczy, - chociaz bardzo tego bym nie chciala, - mruknela, - zaluje calym sercem tego co bylo, ale nie cofne czasu choc bardzo bym chciala - dodala

złapał ją za reke. - bardzo chce zeby było jak wcześniej. - zaczął mówić. - nie przypominaj mi o tym ciągle, co skarbie?

pomyslala sobie ze jest albo zajebiscie glupia albo nie wie co sie z nia dzieje, nie powie mu przeciez ze ciagle mysli o tym jak to bylo ze daniel przespal sie z jej najlepsza przyjaciolką, - dobrze, przepraszam. - wymruczala usmiechajac sie delikatnie, pewnie nie byla ja teraz stac na bardziej rozbudowaną wypowiedz, - wiec nigdy wiecej do tego nie wracajmy, - wymruczala zakladając kosmyk włosow za ucho

- jestem za - powiedział już z szerszym uśmiechem. - liczysz sie dla mnie tylko ty anja. - powiedział szczerze patrząc jej w oczy - tylko ciebie kocham i tylko z toba chce spedzic reszte zycia. - słoooodke <#3333333333

ojej <3 pewnie sie wzruszyla i pewnie poczula ze lzy napływają jej do oczu, teraz juz po tych slowach napewno nie pomyslala o tym co bylo, - ja ciebie tez kocham i od dziecka wiedzialam ze bedziemy miec piatke dzieci domek na wsi i duzego labladora, - usmiechnela sie juz szeroko i szczerze.

- czekoladowego! - chodziło mu o maść psa. zaśmiał sie. - a z dziećmi to bym jednak poczekał ślicznotko moja.

- dlaczego? - popatrzyla na niego maslanymi oczami zakladajac noge na noge, - czekoladowy lablador spal by ze mną a ty na sofie, - pokazala mu jezyk, - fajnie by bylo miec malego danielka biegajaceg po domu i krzyczacego ze nie wie gdzie jest tata!

- nieee. anja prosze cie przestań - udawał takiego anty anty. xd haha. - nie 5 dzieci. maksymalnie 2 moge mieć. chłopca i dziewczynkę.

- z czym mam przestac? - usmiechnela sie lewo kacikowo, - stanowczo zadam piątki, - zarzadala tupiac lekko obcasem

- znajdź innego partnera w taim razie. - i jakby nigdy nic zaczął dalej jeść. xd ha! xd

- hm - odrzucila wlosy do tylu i obejrzala sie po sali, po czasie dostrzegla wysokiego bruneta idealnego na ojca piatki dzieci, - dobrze, - mruknela usmiechajac sie szyderczo i podeszla do owego pytajac czy ja zaplodni albo cos ;o

spojrzał za nią i uniósł brew do góry. - ok skoro tak. - powiedział pewnie do sibie, bo nikt go nie słuchał.

po chwili wrocila do stolika - zalatwione, skoro wymarzony ojciec moich przyszlych dzieci nie chce mi ich dac musze znalesc innego, - ej ona tylko zartowala a on? ;<

- ok, super. - spojrzął na nią i wpakował sobie coś do budzi. - mam nadzieje, ze alimenty bedzie płacił? - zapytął jak przełknął.

- wieszz co, jestes okropny. - mruknela mimo ze zjadla tylko kawalek pomidora to odsunela talerz, - sam mowiles zebym innego faceta poszukala, moze lepiej bym zrobila.

-no i znalazłaś. o co sie złościsz? - zapytął bo jej teraz nie rozumiał.

wkurzal ja tym ze jego nigdy nic nie obchodzilo, - no tak, racja, - przytaknęla stukajac paznokciami o blat

sam jej kazał, wiec jak mógł się złościć czy co. to by było bez sensu. xdd

- jezeli.. albo dobra nie wazne, - mruknela