marc jacobs

kupowała butki!

boooze. a co daniel ma tu robić? dobra. powiedźmy, że anja mu napisała sms, że jest w tym skelpie, a on akurat bł nie daleko, wiec postanowił wpaść. ale nic jej o tym nie mówił, ani nie pisał! więc wszedł i od razu ją znalazł wzrokiem. nie trudno było mu ją zobaczyć. jego wymarzoną dziewczynę. któramoze byc nawet na niego zła. ponieważ dawno sie nie widzieli.

pewnie dlatego iż anja smażyła sie na plaży gdzieś na pacyfiku, albo nie tatus zabrał ją na spóźnione wakacje na szeszele, o tak, - oh nie wiem czy te mi sie podobają, - przyglądała się granatowym szpileczką, - te szare są chyba lepsze, - spojrzała na wyprowadzoną z równowagi eskspedientkę której anja najwyraźniej działała na nerwy, - wezme dwie pary!

zaśmiał się w duchu, a na twarzy miał wielki uśmiech. podszedł do niej i objął ją od tyłu. - witaaj. - to chyba jego najlepsze powitanie. xdd - weź trzy. - doradził

- trzy? - popatrzyła na niego prygryzając dolną warge, - nie, albo może - i pewnie jej wzrok przykuły szaro panterkowe szpileczki, i właśnie dzwonił do niej tato, - czesc tatusiu, - wymruczała odbierając telefon, - nie coś ty nie robie zakupów, - mrukneła wypuszczając nerwowo powietrze, - kolacja? okej, będę w noszonych ciuchach, - mrukneła nie zadowolona, tatuś jeszcze chwilke z nią pogadał,
- hej kochanie, - wymruczała całując go w sam środek ust, - ojciec chce załozyc mi debet na karcie, wyobraż sobie!

sięgnął do kieszeni i wyciagnął swoją kartę. i pomachał jej przed nosem. - mamy jeszcze moją. - chyba zacznie ząłować tej decyji, no ale czego on to nie zrobi dla anji... <33 - to co trzy?

wystukała paznokciami jakiś rytm na marmurowej ladzie, troche sie wkurzyla usmiechneła sie sztucznie do ekspediętki, - kochanie, kocham cie nawet bez platynowej karty kredytowej, - ej chyba nie była aż tak zepsuta!

dlaczego sie wkurzyła? xdd jeej. daniel chciał dobrze. biedny ;cc - wiem, że mnie kochasz. inaczej bym z Toba nie był, skarbie. - pocałował ja w szyję. na wiecej nie mógł sobie pozwolić w sklepie.

pewnie nawet była by z nim wtedy gdyby mieszkali w drewnianej chacie na półudniu austrii i mieli by piędziesiątke dzieci, - gdzie idziemy ? - wymruczała wręczając mu dwie papierowe torby z logiem jacobsa, - kochanie

rozejrzał się w strone drogi, jakby to mu miało pomóc, a potem odwrócił się do niej. - do mnie czy do ciebie? - zapytał od razu. chciał ją objąć, ale nie mógł, bo miał te torby. wiec tylko sie pochylił i pocałował ją.

usmiechnęła sie lewo kącikowo, - do ciebie, u mnie napewno austin onanizuje sie oglądając szczęki, on w ogóle jest nie normalny, irytuje mnie strasznie, - wymruczała przyglądając sie czubką swoich butów.

- to chodźmy. - przełożył sobie torby do jednej reki i złapał ją za rekę. i pewnie poszli i zacnzij xd