trawka

rzuce wiec

/to rzuc go gdzies

madison siedziała sobie tataj i pewnie własnie marzyła o słońcu, które uparcie nie wychodziło. modliła się tylko o to, zeby nie zaczeło padac. ponieważ madison siedziała, a właściwie to lezała na bluzie i czytała jakiś kryminał

i pewnie prostowała włosy, o chryste ja mam loczki i musze prostowac i deszcz to jest najgorsza rzecz jaka może mnie w życiu spotkac, a więc, - witaj mała, - mruknął wpychając sie gdzieś na miejsce obok niej, - co czytasZ?

- hej aaron. - powiedziała, ale wcale nie podniosła na niego wzroku. podsunełą mu tylko policzek. - jakiś kryminał. dosyć ciekawa książka. - stwierdziła i przerzuciła kartkę na następną strone.

wcale jej nie pocałował nie chciało mu sie, pewnie był zajebiscie zmelanżowany po wczorajszym wieczorze kawalerkim jakiegoś tam ich kumpla, - aha!

- mhm. - mrukneła i dokończyła rozdział. wsuneła książke spowrotem do torby i położyła głowe na jego kolanach. - co u ciebie? dawno cie nie widziałam. - zrobiła smutne oczka.

- to wina pracy, kolegów, i napiętego grafiku, - pogłaskał ją po włosach, - czasem sobie myśle co robisz gdzie jesteś, - usmiechnął sie kącikowo, smyrając ją po nosku

- nie chciałbyś tego wiedzieć. - powiedziała powaznie i udawała przerazona jakby sie miał dowiedziec czegoś o niej. a potem się zaśmiała.

- zamątowałem ci w samochodzie nadajnik gps śledze każdy twój ruch, - wymierzył palcem w jej nos, ej ale ona napewno nie ma samochodu ani tym bardziej prawa jazdy, także żart mu sie nie udał.