mamy dzisiaj hotel wiesz nr pokouj 666

wpadli tu

'wpadli' to głupie słowo xdd - wariat z ciebie wiesz? - rozejrzała sie po pokoju. właściwie gdzie oni byli? xdd

nie wiem w ritzie pewnie bo to jakiś hotel hehe, moja kole zawsze mówi " nie wpadaj bo to drogo kosztuje" ehhehehehehehehehee, - tak? ale jaki fajny! - wymruczał zamykajac za nią drzwi, na klucz! ?

chce ja przelecieć! no nieee. xd - i tym chces zmi udowodnic, ze mnie kochasz? - oparła się plecami o ściane .

- no tak, - mruknął, nie chce jej przeleciec, to było kurwa ostatnie piętro. - i wyszedł na parapet!

- co ty robisz?! - podeszla do parapetu, ale bała sie go dotknac, bo by jeszcze go zrzuciła.

ej jeszcze nie był za oknem, - milcz kobieto, - wyszczerzył sie całując ją w usta a potem otworzył okno.

- zwariowałeś?! - dlaczego on jej to robił. chce zeby miała wyrzuty sumienia? xd

kto ci powiedział ze on chce sie zabic, ej ten hotel był w centrum warszawy kurwa, wiednia! xdddd wiec stanął na oknie i pewnie wykrzyczał najgłosniej jak umial ze kocha madison jakas tam hehe itp. :d

roześmiała się - ej wracaj tu! - teraz to była komprimitacja. - aaron!

- no co! chcialaś żebym ci udowodnil, - wymruczał dalej stojąc na na parapecie, hehe.

pociągneła go za reke. - złaź! wierze Ci już! no dalej.

- napewno? bo jak nie to jeszcze moge tu postac, - wyszczerzył sie znów krzyczac :d

= napewno. - pociagneła go za reke i wciagneła do pokoju. - warait z ciebie aaron1 xdd

- wiem! nie wierzyłaś! sama chciałaś żebym ci udowodnił mała. - rozesmiał sie i ujął jej twarz dłonie, - a ty mnie kochasz?

- mam stanąć na parapecie? - zaśmiała się - kocham cie aaron.

- nie stawiaj, juz ja narobiłem wystarczającego wstydu, - rozesmiał sie, - juz nigdy nie wynajmą nam pokoju w hotelu

- to tobie, nie mi. - zaśmiała się i pociągneła go za koszule na kanape.

- no mi, - podrapał sie po policzku, - oh pedofil! - wymurczał akładając jej kosmyk wlosów za ucho

- ja pedofil? - puściła go i lekko odepchneła. - to spadaj. skoro mnie nie chcesz. a reczej mojego ciała.

- nic takiego nie powiedziałem!

- wyszło samo przez się! - wytkneła mu jezyk.

- wcale,że nie. - wymruczał i pewnie wsunął rece pod zwiewną sukienke madison, bo napewno taką miała, - mru, - wymruczal całując ją po dekolcie, ej bo ona pewnie siedziała na nim, okrakiem, tak?

nie, bo ona z niego zeszła. xd ale mniejsza. pochylił się najwyżej. xdd - nadal masz na mnie chęć, mimo że ejstem 'pdeofilem' - zrobiła cudzysłów palcami.

no najwyżej nie ważne, - jasne, - wymurczał miedzy pocalunkami, hej całowal ją tak łapczywie po szyji/dekolcie/karku/ej i po policzkach - wliczając w to kąciki ust oh